sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 4

              Olivia biegła do gabinetu szefa, wpadając przy tym na każdego, kto stał, szedł czy po prostu był. Wpadła jak huragan machając rękoma w kierunku telewizora. Will patrzył podejrzliwie i nie wiedział o co chodzi.  Rosenow nie czekając na przetworzenie bardzo skomplikowanej informacji w mózgu Willa, chwyciła pilot i włączyła wiadomości. Cały dziennikarski świat mówił tylko o niej. Pokazywali tylko ją.

- Co to ma być?! – Wrzasnął zdenerwowany.
- Pracujemy nad tym. Eksperci nie wiedzą jeszcze skąd są te zdjęcia i skąd mają te informacje, ale są bliscy rozwiązania – odpowiedziała obracając karmazynowy pierścień na środkowym palcu.
- Niech się nie kłopoczą – przewalił oczami – Hargov. To oczywiste.

            Olivia zaczęła się zastanawiać. Jeżeli złoży się wszystko do kupy, to ma sens. Czyli ściąganie Sashy do Nowego Yorku wcale nie było genialnym pomysłem. Teraz trzeba ją chronić. Popatrzyła na Willa. Chyba myślał o tym samym.
- Przepraszam, że przeszkadzam. Ale mamy gości. Mówią, że byli umówieni – przerwał ktoś z zewnątrz. Rosenow popatrzyła pytająco na Cartera. Ten w odpowiedzi zamknął oczy i głośno westchnął. Gestem wskazał, żeby ich wpuścić.
- Jeszcze tego nam było trzeba…

Do gabinetu weszło sześć uzbrojonych osób.

***

- Przepraszam bardzo, ale o co chodzi? Raport proszę. – Zapytał przystojny młodzieniec o śniadej cerze, stojący na czele sześcioosobowej armii. Przyglądał się bacznie, lecącym na wszystkich kanałach, wiadomościom. Z resztą – jak wszyscy.
- Też chcielibyśmy wiedzieć, co tu się wyprawia – szepnęła Olivia nie zwracając uwagi na zdawanie raportu. Przestała myśleć o informacjach podawanych w telewizorach. Swój wzrok skierowała na groźnie wyglądających ludzi gotowych do walki z każdym, wszędzie i zawsze.
- Przedstawcie się – nie zabrzmiało jak pytanie, nie było nawet uprzejme. Will rzadko kiedy bywał uprzejmy.
- Jestem Riley Scott. Dowodzę pod nieobecność Sashy – zasalutował, a reszta jego grupy zachichotała. Rzucił im gniewne spojrzenie i umilkli wszyscy, prócz rudowłosej dziewczyny stojącej obok niego. Tym razem ona spojrzała groźnie. Tutaj Riley niechętnie musiał odpuścić. – Ta niedająca się wychować dziewczyna – wskazał na ową rudowłosą – to moja siostra Megan. – Ona również zasalutowała, lecz z pełnym uśmiechem na twarzy.

Zaczęli odzywać się po kolei, jakby mieli to opanowane do perfekcji.
- Nathan Dowell – chłopak wyglądający najstarzej z nich wszystkich. Miał może trzydzieści lat, bujne czarne włosy i mięśnie prześwitujące przez opinającą koszulkę. Musiał pochodzić z Azji, a dokładniej z Chin. Tak, zdecydowanie był chińczykiem. Z poważną miną, świdrującymi brązowymi oczami uniósł rękę do skroni.
- Sharon Mandez – latynoska. Piękne rysy twarzy, długie kręcone włosy. Prawdopodobnie miała niestwierdzone ADHD, nieustannie ruszała palcami i chodziła w miejscu.
- Alex Madson – niski brunet. Bardzo niski. Jednak jakby się zastanowić, jego wzrost dawał mu wiele możliwości. Bez chwili namysłu można stwierdzić, że jest maniakiem komputerowym.  Tyle sprzętu RTV nie mieli nawet w sklepie do tego przeznaczonym.
- Sam Nixon – jego twarz była roześmiana, ale oczy lustrowały każdego kodując w mózgu potrzebne informacje.  To on był tym od dowcipów. Jego blond loczki wystarczyły, aby paść ze śmiechu. Wyglądał jak uzbrojone dziecko z barankiem na głowie.

            Will wysłuchał, co jego goście mieli do powiedzenia. Jedyny plus, że byli dobrze zorganizowani. Zastanawiał się, jaki ma teraz postawić krok. Wiedział tylko, że jego przeciwnik wyprzedził ich w knowaniach. ON ICH OBSERWOWAŁ.
- Wezwijcie tu agentkę. Trzeba mieć ją na oku. I lepiej niech sama tu przyjedzie, nie chcemy ściągać na siebie uwagi służbowymi wozami. – Olivia już wybiegła z pokoju, była do tego przyzwyczajona. Riley lekko przytaknął, zaznaczając, że Will ma rację.


***
Taki trochę krótszy, ale nie wiem, co mi się ostatnio stało i nie dodałam do rozdziału 3 paru linijek tekstu i tak mnie to dzisiaj zdziwiło xd
Dobra :>
Komentujcie *.*
xoxo ;*
Meggi

7 komentarzy:

  1. Łoo czekam na dalsze części!

    Zapraszam na mini konkurs!
    Co powiesz na wspólną obserwację ? Zacznij i daj znać na blogu! +miły komentarz?
    Zapraszam ! KLIK

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekhem... Riley. Mam dziwną koncepcję w mózgu, ale jeszcze się nią nie podzielę.
    Olivia najlepsza z tym telewizorem xd.
    Już lubię Megan.
    Hargov ma szpiegów, tra ta ta ta! Wiedziałam, że coś takiego będzie!
    Ja chcę następny!
    Dzisiaj u mnie powinno być LBA od ciebie.
    Spadam, bo muszę posprzątać do 12, a na razie podejrzliwie długo siedzę w łazience.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wciąż brakuje mi akapitów przy dialogach. No i przecinki też się gdzieś zgubiły.
    Sasha poszukiwana za morderstwo i terroryzm, Olivia nie jest w stanie tego wydukować, ale od czego jest pilot. Jestem strasznie ciekawa, co teraz? Szesnastolatka jest wrogiem publicznym numer jeden. Co też Will wymyśli?
    Sześć uzbrojonych osób, ale tak jawnie? Dziwne. Szantaż śmiercią, by wpuścić do środka? Możliwe. Niemniej mamy sześciu uzbrojonych gości, co dobrze nie wróży.
    Hahaha, ziomkowie Sashy nadeszli :D Ci to potrafią wzbudzić strach takim wejściem :D
    Hmm, jakoś trudno jest mi sobie wyobrazić Chińczyka (popraw na wielką) nazywającego się całkowicie z angielskiego. Przeważnie małżeństwa mieszane nadają dzieciom imiona tak, by świadczyły o ich pochodzeniu.
    Latynoska* (bo określenie pochodzenia kontynentalnego)
    Alex jest niski, ja podejrzewam, że Nathan też. Jak większość Azjatów.
    Sam. Jego nazwisko kojarzy mi się z prezydentem. A to "Wyglądał jak uzbrojone dziecko z barankiem na głowie." wywołało u mnie uśmiech :)
    Dialogi nie do końca są poprawne.

    Hmm. Poza poznaniem szóstki nowych osób za wiele się nie dzieje. Ale takie rozdziały są potrzebne.
    Ciekawi mnie ta banda :3

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Brygada RR przybyła xd
    Ciekawi mnie co będzie dalej :D
    Ja już szykuje następny rozdział xd
    Pisz szybko xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe, banda Sashy nadeszła :D
    Bardzo fajny rozdział, co prawda nie dzieje się zbyt wiele, ale przyjemnie się go czyta ;)
    Było parę literówek i błędów interpunkcyjnych. Poza tym nie zauważyłam nic niepokojącego :D
    Wybacz, ale się spieszę i nie mogę dłużej komentować :(. Trzeba namalować głupi obrazek do sprzedaży >.<
    Jest świetnie <3
    Czekam na nexta ;)
    Xoxo ;*
    Annabell di Angelo *-*

    PS. Pls, dodaj rozdział na Percabeth :(. Bo mi tak smutno bo nwm co z nimmi będzie dalej, a tak świetnie ci szło na tamtym blogu :(. Wiesz, po prostu jeżeli nie masz już weny, to wymyśl cokolwiek, byle to już zakończyć :/
    Papatki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa banda.
    Nie mogę sie doczekać nn.
    Weny! xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Sześcioosobowa armia ? Ciekawe ciekawe ;)
    Rozdział (chyba się powtarzam :)) jak zwykle cudowny.
    Kocham już tego bloga i twój styl pisania ❤❤❤
    Czekam na nexta i życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń