sobota, 23 maja 2015

Rozdział 2 cz.2

   Myślę,  że ten rozdział wyjaśni choć trochę pewne sprawy :)     


        Pojechali windą piętro niżej. Na strzelnicę. 
        Dostała broń – zwykły pistolet, którego nie lubiła, mimo że sama zawsze miała taki przy sobie. Wolała coś większego, coś, co zadaje duże obrażenia. Specjalnie dla niej wyprodukowany karabin miał możliwość zabicia kogoś tylko jedną kulą. Nie ważne, gdzie się trafiło. Kula zabijała od środka.
         Sasha ustawiła się w odległości trzydziestu metrów od celu. Za strzał w głowę dostawała pięćdziesiąt punktów, za klatkę piersiową również pięćdziesiąt. Pozostałe części ciała wahały się między dwudziestoma i dziesięcioma punktami. Nawet nie pomyślała, że może spudłować, czy nie dostać maksymalnej ilości punktów.

Tym razem nikt nie miał wątpliwości, co do jej umiejętności. Wszyscy czekali aż skończy.

            Wystrzelała dwa magazynki, przeładowując jak automat. Przyzwyczaiła się już, że musi robić coś bardzo szybko i precyzyjnie. A z precyzją nie miała najmniejszego problemu. Gdy zajmujący się liczeniem punktów spojrzeli na kartonowego człowieka, trochę niedowierzali. Miał on obrażenia właśnie w dwóch najlepiej punktowanych miejscach. Jeden obok drugiego. Policzyli ilość dziur. Było ich trzynaście. Powinno być szesnaście. Rzucili Sashy rozbawione spojrzenia. 
          Spudłowała.
- Chyba sobie żartujecie. Nie jestem amatorem, przyjrzyjcie się – powiedziała to jakby już wcześniej powtarzała te słowa z tysiąc razy. Nie musiała dokonywać oględzin, żeby być pewną celności.
- Rzeczywiście – odezwał się jeden z liczących chłopaków – Dziur jest trzynaście, ale jeśli dobrze się przyjrzeć, widać, że trzy kule przeszły w tych samych miejscach.
- Niespodzianka – powiedziała powoli, szeroko otwierając przy tym usta.
- No proszę. Ma lepszy wynik od pana. We wszystkim – szepnęła Olivia do Willa, kładąc mu rękę na ramieniu. – Od ciebie tym bardziej – zwróciła się do Davida.
- Tylko się nie zakochaj – rzucił naśladując niski głos Rosenow. Ona za to rzuciła mu wrogie spojrzenie. Podniósł ręce w geście kapitulacji. Sasha uniosła brew w górę, zastanawiając się o czym właśnie toczyła się rozmowa.
- A więc teraz, co?
- Sesja.
            
                   Wystarczy jedno słowo, żeby w brzuchu pojawiło się nieprzyjemne uczucie. Sasha wiedziała, o co będą ją pytać. W Europie wszyscy ją znali, wiedzieli o jej przeszłości (oczywiście nie wszystko, bo na to nie mogła pozwolić), więc nie przechodziła żadnych testów. Nie można powiedzieć, że się bała. Bo strach dopada ją rzadko i najczęściej związany jest z jedną osobą. Po prostu zastanawiała się jak zareagują na to inni, więc przyjęła prostą taktykę. Oprócz podstawowych danych nie powie kompletnie nic.

            Usiadła na szarym krześle, w pokoju wyglądającym  jak sala przesłuchań.  I chyba rzeczywiście to była sala przesłuchań. Po jej prawej stronie widniało duże lustro weneckie. Jakby nikt nie wiedział, kto stoi po drugiej stronie. Naprzeciw niej usiadł stary mężczyzna z siwą brodą. Wyglądał bardzo sympatycznie. Pewnie dlatego był psychologiem.  Sprawiał wrażenie człowieka, któremu można powierzyć wszystkie swoje problemy.
- Dzień dobry – zaczął, łapiąc od razu kontakt wzrokowy. Sasha skrzyżowała ręce na piersi i już nie mogła doczekać się spowiedzi.
- Witam – odpowiedziała uprzejmie.
- Jestem Leonard. Zaczniemy od kilku prostych pytań. Nie musisz odpowiadać całymi zdaniami. Jak się nazywasz? – Ok. Proste pytanie, tak dla zmyłki.
- Sasha Angela Lettiere.
- Jak się nazywali twoi rodzice?
- Ojciec Federico Lettiere. Matka Irina – urwała zastanawiając się. Nigdy nie słyszała nazwiska matki. Używała samego imienia. Zawsze. A ona nie pytała.
- Nazwisko matki?
- Nie wiem – Leonard zapisał coś w swoim notatniku.
- Miejsce urodzenia?
- Petersburg, Rosja.
- Tam się wychowałaś?
- Po części. Jeszcze w Rzymie, Afganistanie, Iraku.
- Kto uczył cię sztuk walki, szpiegostwa?
- Matka i żołnierze – głównie żołnierze.
- Jak to żołnierze? – Zapytał zaskoczony.
- Wychowywałam się w różnych jednostkach wojskowych. Jak już mówiłam w Rosji, Afganistanie, Iraku. Mama nie chciała mnie zostawiać, ale nie pomyślała, że jak mnie zabierze, będzie gorzej – znów coś zapisał. Sasha starała się nie powiedzieć za dużo. Naprawdę nie chciała dzielić się informacjami o swoim życiu.
- A kto zrobił ci te blizny? – Trafił w czuły punkt. Wiedziała, że to pytanie się pojawi, lecz sądziła, że trochę później. Poczuła nagłą, niewyjaśnioną agresję. Milczała przez zbyt długą chwilę. Leonard powtórzył pytanie, widząc, ze sprawia ono jej trudność.
- Benjamin Hargov – wycedziła przez zaciśnięte zęby. Oparła ręce o metalowy stolik i schowała w nich głowę. Mogła przysiąc, że za ścianą odbywało się niezłe poruszenie.
- Pamiętasz może, kiedy dokładnie? – Pytał dalej ze stoickim spokojem.
-Może pamiętam - warknęła.
- Czy mogłabyś opowiedzieć coś o tym? – Popatrzyła na niego gniewnie, potem spojrzała na lustro weneckie. Nie pozwoli komuś wchodzić w swoją przestrzeń.
- Skończyłam – Wstała gwałtownie, wywracając za sobą krzesło. Zdenerwowała się i to bardzo. Psycholog wyglądał na wcale niezaskoczonego reakcją dziewczyny. Dopisał coś w notatkach, tym razem coś długiego.

            Otworzyła drzwi z hukiem i wypadła na korytarz pełen zdziwionych ludzi. Patrzyła na nich tak, jakby miała ich wszystkich pobić. Bardzo tego chciała.
- Zaczekaj – Will złapał ją za rękę, gdy szła po swoje rzeczy.  Ona natomiast ponownie wykręciła mu rękę, zbliżając go do siebie i mówiąc prosto w twarz:
- Nie – westchnęła. - Zabierz mnie stąd. Szybko.


***
Wiem, wiem. W niektórych miejscach może nie być przecinków lub jest ich za dużo xd Pracuję nad tym :D
Rozdział jest trochę krótszy, ale ma w sobie kilka ważnych informacji ;)
Zapraszam do komentowania ^^
Także ten.. idę się jarać byciem hot 16 xdddd
xoxo ;*
Meggi


4 komentarze:

  1. Cześć :)

    Zacznę od tego: Wszystkiego najlepszego w dniu 16. urodzin, Meggi! Dostania się do tej szkoły średniej, która Ci się marzy! Spełnienia wszystkich marzeń! Dużo zdrówka, pomysłów, weny, szaleństwa w życiu, radości! Sto lat! <3
    Może to dziwne, bo nie czytujesz mojej Rozważnej, ale chcę poinformować, że zadedykowałam Ci mój dzisiejszy rozdział ;) (una-infinidad.blogspot.com)
    A teraz się biorę za czytanie :3

    Sasha ma dopiero szesnaście lat, a już posiada coś takiego jak ulubiony rodzaj broni. Odrobinę przerażające. I fascynujące. Ja to bym wolała mieć przy sobie mały sztylet na wszelki wypadek.
    "Specjalnie dla niej wyprodukowany karabin miał możliwość zabicia kogoś tylko jedną kulą. Nie ważne, gdzie się trafiło. Kula zabijała od środka." - kurde, jara mnie. Poważnie.
    Strzał w głowę powinien być wyżej punktowany - jeśli trafi się mózg, śmierć jest natychmiastowa, jeśli w serce - do czasu wykrwawienia, jakieś dziesięć minut. Lepiej zabić szybciej, nieprawdaż? ;) Ale to tylko moja opinia, ja nie pracuję w MAS :3
    "- No proszę. Ma lepszy wynik od pana. We wszystkim – szepnęła Olivia do Willa, kładąc mu rękę na ramieniu. – Od ciebie tym bardziej – zwróciła się do Davida." - :D Rozbroiło mnie to. Ach, ta skromność :3
    Nie ma chyba wśród agentów federalnych czy innych ważnych agentów nikogo, kto by się cieszył na myśl o sesji z psychologiem. Ci ludzie widzą wiele zła, a o nim zazwyczaj nie lubi się mówić, szczególnie obcemu człowiekowi.
    "Mogła przysiądź, że za ścianą odbywało się niezłe poruszenie." - pewnie chodziło o "Mogła przysiąc".
    Kurde. Świetne to! :D A zwłaszcza ta rozmowa z Leonardem. Sasha pozwoliła się poznać do pewnego momentu, to ona kontrolowała tę sesję. Do czasu. Widać, że ostatnie pytanie mocno wytrąciło ją z równowagi. Ciekawe, czy komuś uda się dotrzeć do jej przeszłości.
    Ogółem rozdział bardzo mi się podoba, ja chcę ich więcej! :)

    Czekam na nn ^^
    Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Wszystkiego naj! Reszta życzeń na asku.
    Yyyy.... nie wiem co napisać.
    Sasha zawsze najlepsza. Nie mogła Willowi złamać tej ręki zamiast tylko wykręcać? Byłoby zabawniej.
    Taki komentarz na szybko, teraz ide swoje pisać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe. Sasha mnie intryguje.
    Ogólnie, to świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń